sobota, 28 maja 2011

W majowych obłokach ;)


39 komentarzy:

  1. Pierwsze blogowe dzieciatko. Moze od razu blizniaki?
    Tylko...kto tu buja w oblokach? ;)))
    Honeymoon?

    OdpowiedzUsuń
  2. Miły Gościu,

    Obrazek ma wymowę uniwersalną ;)
    Jest po prostu impresją na temat ludzkiego losu :)

    A wszelkie skojarzenia są zakazane ;)))

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  3. Życie...
    Życie jest krótkie jak koszulka niemowlęcia.

    mleczaj

    OdpowiedzUsuń
  4. I sit and watch pictures /applause from audience/.
    I see in this ugly picture the most beautiful gift a man can give his woman: pregnancy. When we look at the moon- it's full. The man and the woman is (R) a pair of werewolves!
    A flying piece of poultry is about to bring new life, conceived in sin. That's why this picture is ugly.

    Johny Bean

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Katrine :)

    Miłość, nowe życie, bujanie w obłokach i pełnia. Pełnia szczęścia :))

    Miłej niedzieli na ziemi.
    Pozdrawiam :) AniaRa

    OdpowiedzUsuń
  6. Mleczaju,

    Nie przesadzaj- chyba odrobinkę dłuższe ;)))

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Johny Bean ;)

    Przykro mi że obrazek wydał Ci się brzydki i wywołał niemiłe skojarzenia :(

    Ale spróbuj na niego spojrzeć z przymrużeniem oka ;)))

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Aniu :)

    Właśnie tak :)
    Przynajmniej dopóki jeszcze wiosna trwa :)))

    Miłej, majowej niedzieli :)

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  9. Katrine

    Po lewej:
    Dziecię ma bociana,
    bocian ma dziecię
    Po prawej:
    Tola ma Donka,
    Donek ma Tole :)


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Diego,

    A Ty zawsze politycznie! ;)

    To nie moze byc Donek, bo jest brunetem ;)
    A dziewczyna też Toli nie przypomina ;)))

    Katrine

    PS
    Jak Ci się udało zalogować???

    OdpowiedzUsuń
  11. Katrine

    "A Ty zawsze politycznie! ;)"

    :))

    "To nie moze byc Donek, bo jest brunetem ;)"

    To prawda, różnią się i Donkowi jeszcze trochę do tego gościa brakuje. Przyznasz jednak, że obaj uskuteczniają politykę miłości. :)

    P.S.Na razie nie miałem problemów z zalogowaniem (może hasło "Donek" w komentarzu otwiera wszelkie wrota?)A poważnie, to zdaje się nie pierwszy raz są takie kłopoty?

    OdpowiedzUsuń
  12. Diego,

    "Przyznasz jednak, że obaj uskuteczniają politykę miłości. :)"

    Przyznam, tylko Donek raczej bezskutecznie ;)))

    Z blogspotem ciągle są jakieś problemy, ale to już takie uroki netu ;)

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  13. Ogladam ostatnio webcamy skierowane na gniazda bockow i puchatych (orly). Ale to wciaga! Szczegolnie puchate - sa nieprzyzwoicie grube i powoli sie zastnawiam czy juz kiedys zarwalo sie jakies gniazdo;)

    OdpowiedzUsuń
  14. A cóż to, rozmnożyłaś sie?;) Gratulacje!:) Czarek

    OdpowiedzUsuń
  15. Styx,

    To musi byc fascynujące :)
    Sama podglądałam bociany tylko przez chwilę, ale jeszcze tam wrócę.

    PS
    Dlaczego Ty możesz komentować z konta Google, a ja nie? :(

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj Czarek!

    Jeszcze nie!!
    Ale pomarzyć zawsze można ;)))

    Cieszę się, że choć raz do mnie wpadłeś :)

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  17. Normalnie po napisaniu komentarza klikam na wysli i wtedy pojawia sie mozliwosc, ze moge wyslac z konta z googla. Chyba , ze jestem zalogowana juz wczesniej, to wtedy automatycznie wysyla mi z googla.

    OdpowiedzUsuń
  18. Styx,

    Ja też tak robiłam przez pół roku.
    Od paru dni w momencie kiedy klikam wyślij- wylogowuje mnie.
    Wyczyściłam cookies i cache- nie pomogło.

    Chyba do nich napiszę.

    Miłego dnia :)
    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  19. A wiesz, ze mnie tez kiedys tak robilo w balona. To musi byc ich sprawka, u mnie w "naturalny" sposob pewnego dnia przestalo.

    Milej nocy:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Styx,

    Dzięki, może i u mnie samo przestanie :)

    Dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Katrine,

    Z innej paczki. Nie widzę u Ciebie żadnych gier. Nie myślałaś przypadkiem o wzbogacenie blogu np.w popularne ostatnio "rzucanki"( wybraną trefną postać częstuje się tam tortem względnie zleżałym pomidorem - wersja soft)? :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Diego,

    Nie wiem czy takie gry pasują do moich obrazków? ;)

    Ale przecież nic prostszego- załóż bloga i zainstaluj na nim gry- obiecuję, że będę wpadać ;)))

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  23. Katrine

    Żartowałem. Blog głównie jest po to, by pogadać,a gry tylko by zakłóciły kontakt i zaśmieciły miejsce. Nie mówiąc o tym, że niektóre mogą właścicielowi bloga zafundować wczesną pobudkę(vide panowie w kamizelkach). Właśnie takie miałem na myśli :) Obiecuję poskramiać nadmierne skojarzenia polityczne
    :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Diego,

    Wiem, że żartowałeś :)
    Dobrze, że już nie robię obrazków plitycznych, bo też mogłabym się spodziewać pobudki przez panów w kamizelkach ;)

    Ależ skojarzenia polityczne są tu mile widziane :))

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  25. Skojarzenie polityczne, miłe:
    Zapasy miłosne koalicji, wizyta (o dowolnej porze) nieoczekiwanego pakietu ustaw!
    Pomidorek krajowego chowu, umyty porządnie ciepłą wodą z mydłem (20 sekund chyba wystarczy),sparzony, obrany ze skórki, mięciutki.

    mleczaj

    OdpowiedzUsuń
  26. Pakiet ustaw (wiedzą o tym wszyscy) czy jest czy go nie ma, i jak wygląda...
    Jest wynikiem działań opozycji, wszędzie wtykającej bezceremonialnie swój dziób!

    mleczaj

    OdpowiedzUsuń
  27. Mleczaju,

    Oczywiście!- ten nieoczekiwany pakiet to na pewno sprawka opozycji!

    Albo prezent na Dzień Dziecka ;)))

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  28. Obraz pary splecionej w miłosnej jakby udręce, księżyca, obraz gości niespodziewanych, nieproszonych budzi we mnie skojarzenia osobiste z lat dawnych...

    mleczaj

    OdpowiedzUsuń
  29. Było to w czasach tak dawnych, że opiniotwórcza prasa nosiła zupełnie inne tytuły...
    Wprowadziłem się właśnie do mieszkania w nowym blokowisku, znajomości z sąsiadami jeszcze żadnych.
    Pewnego niespokojnego wieczoru, gdy spać nie dawało czy to kląskanie słowików, czy bezwstydnie wyglądający księżyc, postanowiłem ochłodzić się prysznicem.
    Udaję się do łazienki, aż tu słyszę u sąsiadów: walka! Rozpaczliwe krzyki!
    Co to?! (myślę)...Napad! Bandyci!
    Porywam się (na szczęście jeszcze w slipkach) i ponieważ nie mogę znaleźć szpady górniczej ani pyrlika (pożyczonych od szwagra, trzeba remontować póki ciepłe) - chwytam rurę od odkurzacza i w susach do mieszkania sąsiadów!
    Otwarte...

    Cóż, mieszkanie podobne mojemu, lustrzane odbicie. Różnice jednak są, bo wówczas tolerancja budowlana dla ścian konstrukcyjnych i działowych to 20 centymetrów. Widać jednak, że architekt się nie wysilił.
    Meble...I tu powiedzmy, salon meblowy też się nie wysilił.
    Na wersalce siedzi zarumieniona Sąsiadka, Sąsiad w fotelu przegląda Trybunę Ludu.
    Z kuchni wygląda Teściowa i patrzy na mnie...
    -Nic, nic- powiada.-Nic, nic.
    Mówię bardzo do rzeczy, że to "straszny mamy upał", kłaniam się zręcznie w slipkach i wycofuję grzecznie do siebie...

    Nie minęło dwa tygodnie, a u sąsiadów straszny rwetes! Błagania o litość! Łomotanie w drzwi wejściowe, jakby czyjąś głową?!
    Jestem przygotowany, tylko drżącymi dłońmi wiążę jeszcze krawat, chociaż nienawykłemu duszno...
    Przez tą zwłokę, gdy wyglądam przez szparutkę, już Sąsiadka z Dołu Sąsiada z Przeciwka pyta:
    -Jak tak można?
    A on na to przytomnie, że co kogo obchodzi, co u siebie w domu robi?
    Sąsiadka z Dołu przebita ripostą, a może widokiem kalesonów wiązanych na sznurki (Sąsiad otworzył drzwi w kalesonach) wraca do siebie...
    Ja też się cofam wspomniawszy, że nie tak dawno sam ukazałem się światu wstanie godnym pożałowania...

    Od tego czasu powtarzało się wszystko dość regularnie. Na drugi dzień po takim zajściu Sąsiad z Sąsiadką wychodzili zawsze czule objęci, gruchający...Gołąb i gołębica! Śladów utraty zdrowia nie obserwuje się, przeciwnie!
    Że to czasem uległ uszkodzeniu stołek lub taboret, Sąsiad na korytarzu młoteczkiem i gwoździkami gospodarnie zbija...

    Po latach Sąsiedzi wyprowadzając się zaprosili mnie na pożegnanie, jako najbliższego sąsiada.
    Wspominaliśmy, jak to się sympatycznie, po sąsiedzku żyło...
    Już (z przyczyn naturalnych) ku końcowi wizyty Sąsiad spojrzał na mnie uważnie i zaznaczył:
    -Spokojny z pana człowiek, jakiś taki mało kontrowersyjny, zgodliwy, przez tyle lat żadnych zatargów!
    Ale też miałeś pan swoje dziwne wyskoki!
    To na samym początku, ten najazd z rurą do odkurzacza, w gatkach, cóż to też miało znaczyć?!

    mleczaj

    OdpowiedzUsuń
  30. Lata upłynęły, dziesięciolecia nawet, już któryś z kolei sąsiad tam w zgodzie ze mną mieszka.
    A ja ustawicznie trwam zamarły od tamtego czasu z kieliszeczkiem wpół drogi...
    Z dzwonkiem śledzia nabitym na widelec, niedoniesionym...
    Oczywiście trwam tak nie fizycznie, ale tylko wewnętrznie, duchowo.
    Bo kiedy tak sobie to wszystko wezmę na rozum, a miarkuję dokładnie, to rzeczywiście.

    mleczaj

    OdpowiedzUsuń
  31. Mleczaju,

    Toż to cała epopeja!
    Z momentami jak z Hitchcocka czy Polańskiego ;)))
    Bo grunt to mieszkać z sąsiadami w zgodzie ;)

    PS
    A gdzie bociany w Twojej opowieści? ;)))

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  32. Faktycznie, aby historia ta miała ręce i nogi, to oczywiście nie słowiki kląskały, ale bociany klekotały znacząco.
    Cóż, niedopatrzenie...
    Z noworodków to mam jeszcze (Święto Dziecka, też pamiętam) pięciodniowe pisklę gołębia wylęgnięte w donicy na balkonie.
    Brzydkie jak noc, ogromne kłopoty z podlewaniem balkonowego drzewka...
    Ale dumę i tak odczuwam, oczywiście gołąb i gołębica też się przyczynili, ale ja zrobiłem gniazdo!

    mleczaj

    OdpowiedzUsuń
  33. Wyjaśniam jeszcze, że gniazdo musiałem zrobić sam, bo jak zobaczyłem te dwa patyki złożone w pęczek...
    Ach, te dzisiejsze młode pary, na tak wątłych podstawach rodziny fundować nie można!

    mleczaj

    OdpowiedzUsuń
  34. Z drugiej strony zwrot "słowiki kląskały" współgra z romantycznym klimatem obrazka, można było użyć pośrednio związanego z bocianami "żaby rechotały", z kolei "bociany klekotały" może jest zbyt obcesowe?

    mleczaj

    OdpowiedzUsuń
  35. Mleczaju,

    Niech będą i słowiki i bociany i żaby- to będzie dopiero orkiestra ;)))

    Gratuluję noworodka-gołąbka i Twojego wkładu w to dzieło ;)))

    Tylko go mądrze wychowajcie! ;)

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  36. Ta gołębica to bardzo ładna...Mały na razie podobny do ojca. Ten zaś nic specjalnego, prawdę mówiąc ladaco.
    Ale obrotny jest: jak trzeba było, to te dwa patyki migiem wytrzasnął!

    mleczaj

    OdpowiedzUsuń
  37. Mleczaju,

    Podziel się czasem obserwacjami z Twojego gołębiego gniazda :)

    Gołębica piękna, a gołąb obrotny? - I tak właśnie powinno być! ;)

    Katrine

    OdpowiedzUsuń
  38. wcale nie raz!:)

    Czarek

    OdpowiedzUsuń
  39. Czarek,

    Fajnie, tylko czemu byłeś niewidzialny? ;)))

    OdpowiedzUsuń