Jestem pod sporym wrażeniem :) Niesamowity obrazek. I dostrzegam na nim motywy, które lubisz :) A więc chyba trochę przekonujesz się do tego miesiąca ;)
Rozumiem. Natura człowieka, na którą składają się różne upodobania i awersje, jest dosyć stała, jeśli chodzi o postrzeganie różnych zjawisk. Także pogodowych, czy jeśli chodzi o światło, długość dnia, itp.
Moja najstarsza siostra, ma podobnie jak Ty. Przeraża ją zawsze perspektywa ciemniejszego półrocza w Szwecji.
A ja dobrze odbieram wszystkie pory roku. Przez możliwość fotografowania, odkryłem niezwykłość poszczególnych miesięcy, a nawet pojedynczych dni :)
No, może środek zimy, to nie jest dla mnie najlepsza pora ;)
To dobrze, że każdy z nas jest inny i ma inne fascynacje. Inaczej byłoby nudno ;)
Listopad jest jedynym miesiącem, którego nie lubię, i nie jest to lęk przed ciemnością czy zimnem. Listopad kojarzy mi się ze śmiercią- Zaduszki i "umieranie" przyrody. Na szczęście jeszcze tylko 24 dni ;)))
Widzę w tym miesiącu życie. Tak wiele dobra i kolorowych chwil. Może to trochę paradoks, ale jest też tak, że staram się pokazywać świat, nawet z tej najmniejszej perspektywy.
To prawda, że uroczystości, święta, które tak silnie funkcjonują w kulturowej, religijnej świadomości, jakoś określają postrzeganie. Budują pewien nastrój.
To jest obraz widziany po wypiciu młodego listopadowego wina. Też kiedyś tak widziałem. Zawroty głowy i "...ja wiem, że nie ma brzydkich kobiet..." ;))
No oczywiście, że to moje klimaty :) Tylko ten wszechobecny deszcz mi się nie podoba. Ciekawe jaka jest na jutro prognoza dla Warszawy...
Kate, wróć na Salon. Ja wiem, że Cię złości Administracja, ale ja tak bardzo tęsknię za Twoimi obrazkami.... O ile łatwiej jest tam je komentować, oglądać na bieżąco. Kate, nie bądź uparta. Wróć na Salon w ramach prezentu urodzinowego dla mnie ;)
Taki wicher, Katrine potrafi nie tylko poradzić sobie z parasolką... Czasem narobi okropnego zamieszania!
Pamiętasz relację Andersena "Wicher przemienia szyldy"? (Cała Polska czyta dzieciom)... Podobno pewnej nocy pod dom bardzo poważnego człowieka, który pisywał do opiniotwórczej prasy przywiało szyld przedstawiający flądrę wraz z tzw. kurkiem, który pokazywał skąd wieje?! Już to samo jest wystarczająco oburzające, ale słuchaj dalej... Ludzie mieli okropne kłopoty, chcieli-dajmy na to- coś sobie smacznie podjeść, zatem idą gdzie "Zupa chrzanowa i kapusta faszerowana" a tu teatr! Chcą gdzie zakład naukowy, patrzą -"Tutaj karmi się dzieci smoczkiem"! Chcą odwiedzić zgromadzenie pełne powagi, gdzie rozstrzyga się ważne sprawy, a tu chłopcy skaczą po ławkach! Cały dom, który należał przedtem do naczelnika straży ogniowej, który to do pożaru zawsze przyjeżdżał ostatni! Przywiało ni stąd ni zowąd do zwykłego czeladnika, który uratował kilkoro dzieci... No coś takiego, Katrine - to doprawdy była okropna noc, a ile potem zamieszania? Tylko na szczęście to się zdarza bardzo rzadko, jeśli wiemy, że zdarzyło się naszemu dziadkowi, to ponownie dopiero naszym wnukom!
"wielka szkoda, że Cię nie ma w Salonie" Żal mi wielbicieli :-) których straciłem. Ale salonu za cholerę. Moje "zajrzyj na blogmedia" znaczyło "i wklej swój najnowszy rysunek" (nie tylko: "zajrzyj do mnie" :-) Pozdrawiam yuhma
Katrine zachłysnęła się rześkim powiewem jesieni, aż się przed oczami świat zakręcił. Skądś znam tę kobietę z obrazka, albo kogoś bardzo podobnego. Figurę ma całkiem, całkiem.
Mógłbym na to patrzeć i patrzeć Katrine... Jednakże muszę zauważyć, że całkiem różne przyczyny mogą wywołać łudząco podobny obraz!
Oto kiedyś szedłem sobie ulicą z głową nabitą poważnymi myślami, między które nie wetknął by nawet szpilki... A tu idąca z przeciwka urodziwa kobieta rzuca mi się w ramiona! Oczywiście złapałem jako że refleks posiadam, ale zaraz wszystko mi zawirowało (aczkolwiek jestem człowiekiem poważnym)- z solidnym przechyłem! Potem jednak się okazało, że powodem zdarzenia nie były przemoczone przez układ baryczny buty, tylko złamany obcas! W moim zaś przypadku kręcenie nie było spowodowane młodym winem, tylko objawem nagłego opadnięcia z sił skutkiem niespożycia solidnego obiadu!
Nie wypowiadając się już dalej na temat tamtego wydarzenia, z odległej przecież przeszłości... Ze zrozumiałych względów nie wszystko też dobrze pamiętam... Każdy jednak powinien zważając na ciężar niespodzianego problemu, niebagatelnego przecież ze względu na całość figury... Biorąc też pod uwagę skromność możliwości... Powinien w każdym wypadku przypomnieć sobie natychmiast rady starszych i bardziej doświadczonych od siebie! Jeśli takowe były. To wtedy pamiętać, by te rady dla zachowania ciągłości przekazywać następnym pokoleniom! Bardziej ogólnie mówiąc: zawsze czynić to, co tam nakazuje tradycja, okoliczności i ustalony dobry obyczaj.
Co do skłonności do opowiadania bajek, to całkowicie nie można wykluczyć, że gdzieś już wystąpił niekorzystny układ (wiem, wiem, to mało prawdopodobne) najpewniej baryczny, który wszystko poprzestawiał! Oto gdy czytam jakiemuś maluchowi bajkę, to nagle widzę, że autor troskał się poważnymi sprawami! Nawet nie jestem pewien, czy to odpowiednie dla głowiny dziecka? A kiedy sam pragnę się podciągnąć (nie jest łatwo) i odkręcam - jak mi się wydaje - poważną opiniotwórczą telewizję... To tam ustawicznie animacja: przeraźliwy Gargamel! Z kotem! A ten kot to nie wiadomo! Prześladuje malutkie, niebieściutkie, wszystkim przyjazne Smerfy... Które to od wszelkich brudnych spraw z daleka się trzymając, mosty chcą budować! Ale prawda też, że co można małymi rączynami zbudować z patyczków? A tu jeszcze ten Gargamel brudną łapą!
A jeszcze muszę powiedzieć, że i ja powinienem chyba zrobić sobie przerwę w śledzeniu polityki... Oto dawniej znany jako człowiek łagodny, zupełnie nieszkodliwy, nikt (chyba tylko najbardziej płochliwy) nie obawiałby się siąść mi na kolanach... Obecnie zaś w sytuacjach najbardziej zwyczajnych (dajmy na to gotuję kartoflankę) nagle porastam zjeżoną szczeciną, i tam gdzie dawniej potrafiłem dostrzec piękno i pożytek, widzę (miast trzylitrowego garnuszka) kocioł wirujący, ciemny... I wydając pomruki rozwścieczonego tygrysa chwytam za widelec, co jest zachowaniem co najmniej nieodpowiednim.
Katrine,
OdpowiedzUsuńWow!
Jestem pod sporym wrażeniem :)
Niesamowity obrazek.
I dostrzegam na nim motywy, które lubisz :)
A więc chyba trochę przekonujesz się do tego miesiąca ;)
Pozdrawiam
Partyzancie,
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Ten obrazek powstał pod wpływem mojej wczorajszej walki z żywiołami oraz rozmowy na Twoim blogu ;)
Próbowałam oddać listopadowy klimat tak jak go widzą jego miłośnicy ;)
Ja nigdy listopada nie polubię, bo jest sprzeczny z moją naturą.
Ale staram się akceptować :)))
Pozdrawiam
Katrine,
OdpowiedzUsuńRozumiem. Natura człowieka, na którą składają się różne upodobania i awersje, jest dosyć stała, jeśli chodzi o postrzeganie różnych zjawisk. Także pogodowych, czy jeśli chodzi o światło, długość dnia, itp.
Moja najstarsza siostra, ma podobnie jak Ty.
Przeraża ją zawsze perspektywa ciemniejszego półrocza w Szwecji.
A ja dobrze odbieram wszystkie pory roku.
Przez możliwość fotografowania, odkryłem niezwykłość poszczególnych miesięcy, a nawet pojedynczych dni :)
No, może środek zimy, to nie jest dla mnie najlepsza pora ;)
Partyzancie,
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że każdy z nas jest inny i ma inne fascynacje.
Inaczej byłoby nudno ;)
Listopad jest jedynym miesiącem, którego nie lubię, i nie jest to lęk przed ciemnością czy zimnem.
Listopad kojarzy mi się ze śmiercią- Zaduszki i "umieranie" przyrody.
Na szczęście jeszcze tylko 24 dni ;)))
Widzę w tym miesiącu życie. Tak wiele dobra i kolorowych chwil. Może to trochę paradoks, ale jest też tak, że staram się pokazywać świat, nawet z tej najmniejszej perspektywy.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że uroczystości, święta, które tak silnie funkcjonują w kulturowej, religijnej świadomości, jakoś określają postrzeganie. Budują pewien nastrój.
Partyzancie,
OdpowiedzUsuń"Widzę w tym miesiącu życie. Tak wiele dobra i kolorowych chwil."
To fajnie :))
Katrine,
OdpowiedzUsuńto taka współczesna "Szalona Julka" Kisielewskiego? Bo chyba nie "Szał"? Nie wiem dlaczego, ale mam modernistyczne skojarzenia.
Pozdrawiam
PS. Zajrzałabyś czasem na Blogmedia...
yuhma
To jest obraz widziany po wypiciu młodego listopadowego wina. Też kiedyś tak widziałem. Zawroty głowy i "...ja wiem, że nie ma brzydkich kobiet..." ;))
OdpowiedzUsuńKate,
OdpowiedzUsuńPodoba mi się obrazek. Latarnia, chmury, noc... I zakręcona dziewczyna zupełnie, jak ja ;)
Pozdrawiam Cię,
Laura
Niesamowita.
OdpowiedzUsuńCzy to może jest Panna Wodzianna?
Wszystkim życzę wesołego listopada.
:)
Czy to autoportret listopadowy? :)
OdpowiedzUsuńYuhmo,
OdpowiedzUsuńTo ani Szalona Julka, ani Szał- to po prostu listopadowa dziewczyna ;))
Postaram się częściej wpadać na Blogmedia, ale wielka szkoda, że Cię nie ma w Salonie.
Pozdrawiam :)
Infidelu,
OdpowiedzUsuńŁadne rzeczy ;))
Ale ja nie piłam młodego wina, tym bardziej listopadowego!
To ulewa i wichura spowodowały u mnie taki zawrót głowy, że popełniłam ten obrazek ;))
Pozdrawiam :)
Lauro,
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że Ci się spodoba :)
To chyba Twoje klimaty ;))
Pozdrawiam :)
Almanzorze,
OdpowiedzUsuńTrzeba by spytać Pannę Wodziannę czy to ona ;))
Tobie również życzę Wesołego Listopada!
Leica,
OdpowiedzUsuńTo nie jest autoportret!
Ja nie mam z tym listopadem nic wspólnego ;)))
Pozdrawiam :)
10 w skali Beauforta!
OdpowiedzUsuńAle za to Bosman!
melduje się: mleczaj
Witaj Mleczaju!
OdpowiedzUsuńBosman tylko zapiął pas i zaklął... ;)
Ale co będzie z łajbą? ;))
Żadnych szans przez najbliższy tydzień, aż wymyślą coś nowego.
OdpowiedzUsuńZnajduję, że to nowe umundurowanie bosmańskie bardzo szykowne!
mleczaj
Kate,
OdpowiedzUsuńNo oczywiście, że to moje klimaty :)
Tylko ten wszechobecny deszcz mi się nie podoba.
Ciekawe jaka jest na jutro prognoza dla Warszawy...
Kate, wróć na Salon. Ja wiem, że Cię złości Administracja, ale ja tak bardzo tęsknię za Twoimi obrazkami.... O ile łatwiej jest tam je komentować, oglądać na bieżąco. Kate, nie bądź uparta.
Wróć na Salon w ramach prezentu urodzinowego dla mnie ;)
Pozdrawiam :)
Laura
Mleczaju,
OdpowiedzUsuńBo to chyba bosmanka jest ;))
Lauro,
OdpowiedzUsuńJa nie odeszłam z Salonu.
Ale tu mi się też podoba :)
Pozdrawiam :)
Taki wicher, Katrine potrafi nie tylko poradzić sobie z parasolką...
OdpowiedzUsuńCzasem narobi okropnego zamieszania!
Pamiętasz relację Andersena "Wicher przemienia szyldy"? (Cała Polska czyta dzieciom)...
Podobno pewnej nocy pod dom bardzo poważnego człowieka, który pisywał do opiniotwórczej prasy przywiało szyld przedstawiający flądrę wraz z tzw. kurkiem, który pokazywał skąd wieje?!
Już to samo jest wystarczająco oburzające, ale słuchaj dalej...
Ludzie mieli okropne kłopoty, chcieli-dajmy na to- coś sobie smacznie podjeść, zatem idą gdzie "Zupa chrzanowa i kapusta faszerowana" a tu teatr!
Chcą gdzie zakład naukowy, patrzą -"Tutaj karmi się dzieci smoczkiem"!
Chcą odwiedzić zgromadzenie pełne powagi, gdzie rozstrzyga się ważne sprawy, a tu chłopcy skaczą po ławkach!
Cały dom, który należał przedtem do naczelnika straży ogniowej, który to do pożaru zawsze przyjeżdżał ostatni!
Przywiało ni stąd ni zowąd do zwykłego czeladnika, który uratował kilkoro dzieci...
No coś takiego, Katrine - to doprawdy była okropna noc, a ile potem zamieszania?
Tylko na szczęście to się zdarza bardzo rzadko, jeśli wiemy, że zdarzyło się naszemu dziadkowi, to ponownie dopiero naszym wnukom!
mleczaj
Mleczaju :)
OdpowiedzUsuńTak, to było niesamowite.
Z drugiej strony, gdyby taki wiatr chciał mnie porwać na wyspy greckie- nie miałabym nic przeciwko ;))
Tam dopiero jest końcówka lata...
Miłej niedzieli :)
Katrine,
OdpowiedzUsuń"wielka szkoda, że Cię nie ma w Salonie"
Żal mi wielbicieli :-) których straciłem. Ale salonu za cholerę.
Moje "zajrzyj na blogmedia" znaczyło "i wklej swój najnowszy rysunek" (nie tylko: "zajrzyj do mnie" :-)
Pozdrawiam
yuhma
Yuhmo,
OdpowiedzUsuńNa Blogmediach agregują się tylko moje obrazki z S24.
Fakt, mogłabym wkleić ręcznie, ale ostatnio robię same apolityczne ;)
Pozdrawiam :)
Katrine,
OdpowiedzUsuńa uważasz, że te apolityczne nikogo nie zainteresują? Chyba nie jesteśmy aż tak jednostronni? :-)
Spróbuj chociaż, proszę.
yuhma
Yuhmo,
OdpowiedzUsuńOK- spróbuję :)
> Almanzor
OdpowiedzUsuńTo nie ja :)
Katrine zachłysnęła się rześkim powiewem jesieni, aż się przed oczami świat zakręcił.
OdpowiedzUsuńSkądś znam tę kobietę z obrazka, albo kogoś bardzo podobnego. Figurę ma całkiem, całkiem.
Mógłbym na to patrzeć i patrzeć Katrine...
OdpowiedzUsuńJednakże muszę zauważyć, że całkiem różne przyczyny mogą wywołać łudząco podobny obraz!
Oto kiedyś szedłem sobie ulicą z głową nabitą poważnymi myślami, między które nie wetknął by nawet szpilki...
A tu idąca z przeciwka urodziwa kobieta rzuca mi się w ramiona!
Oczywiście złapałem jako że refleks posiadam, ale zaraz wszystko mi zawirowało (aczkolwiek jestem człowiekiem poważnym)- z solidnym przechyłem!
Potem jednak się okazało, że powodem zdarzenia nie były przemoczone przez układ baryczny buty, tylko złamany obcas!
W moim zaś przypadku kręcenie nie było spowodowane młodym winem, tylko objawem nagłego opadnięcia z sił skutkiem niespożycia solidnego obiadu!
mleczaj
Wodzianno,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wpadnij tu czasem ;)
Infidelu,
OdpowiedzUsuńRzadko kręci mi się w głowie :)
Dziewczyna trochę za lekko się ubrała jak na listopad ;)
Też nie może się rozstać z latem ;))
Niektórzy myślą, że to Wodzianna, ale ona się nie przyznaje ;))
Mleczaju,
OdpowiedzUsuńI co zrobiłeś z tą dziewczyną i jej złamanym obcasem? ;))
A może jednak za dużo było jarzębiaku (z rumiankiem)? ;)))
Nie wypowiadając się już dalej na temat tamtego wydarzenia, z odległej przecież przeszłości...
OdpowiedzUsuńZe zrozumiałych względów nie wszystko też dobrze pamiętam...
Każdy jednak powinien zważając na ciężar niespodzianego problemu, niebagatelnego przecież ze względu na całość figury...
Biorąc też pod uwagę skromność możliwości...
Powinien w każdym wypadku przypomnieć sobie natychmiast rady starszych i bardziej doświadczonych od siebie!
Jeśli takowe były.
To wtedy pamiętać, by te rady dla zachowania ciągłości przekazywać następnym pokoleniom!
Bardziej ogólnie mówiąc: zawsze czynić to, co tam nakazuje tradycja, okoliczności i ustalony dobry obyczaj.
To ostatnie to pisałem ja, mleczaj
OdpowiedzUsuńMleczaju,
OdpowiedzUsuńChyba coś ukrywasz ;)))
obrazek faktycznie ładny i taki poruszający wyobraźnię. Rozumiem, że ten listopad dla jego fanów jest nieźle zakręcony?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Witaj Mido!
OdpowiedzUsuńDla fanów chyba tak, mnie on jakoś nie kręci.
Ja już czekam na grudzień ;)
Pozdrawiam :)
Co do skłonności do opowiadania bajek, to całkowicie nie można wykluczyć, że gdzieś już wystąpił niekorzystny układ (wiem, wiem, to mało prawdopodobne) najpewniej baryczny, który wszystko poprzestawiał!
OdpowiedzUsuńOto gdy czytam jakiemuś maluchowi bajkę, to nagle widzę, że autor troskał się poważnymi sprawami!
Nawet nie jestem pewien, czy to odpowiednie dla głowiny dziecka?
A kiedy sam pragnę się podciągnąć (nie jest łatwo) i odkręcam - jak mi się wydaje - poważną opiniotwórczą telewizję...
To tam ustawicznie animacja: przeraźliwy Gargamel! Z kotem! A ten kot to nie wiadomo!
Prześladuje malutkie, niebieściutkie, wszystkim przyjazne Smerfy...
Które to od wszelkich brudnych spraw z daleka się trzymając, mosty chcą budować!
Ale prawda też, że co można małymi rączynami zbudować z patyczków?
A tu jeszcze ten Gargamel brudną łapą!
mleczaj
A jeszcze muszę powiedzieć, że i ja powinienem chyba zrobić sobie przerwę w śledzeniu polityki...
OdpowiedzUsuńOto dawniej znany jako człowiek łagodny, zupełnie nieszkodliwy, nikt (chyba tylko najbardziej płochliwy) nie obawiałby się siąść mi na kolanach...
Obecnie zaś w sytuacjach najbardziej zwyczajnych (dajmy na to gotuję kartoflankę) nagle porastam zjeżoną szczeciną, i tam gdzie dawniej potrafiłem dostrzec piękno i pożytek, widzę (miast trzylitrowego garnuszka) kocioł wirujący, ciemny...
I wydając pomruki rozwścieczonego tygrysa chwytam za widelec, co jest zachowaniem co najmniej nieodpowiednim.
mleczaj
Mleczaju,
OdpowiedzUsuńJa też gdzie nie spojrzę tam straszy Gargamel.
Z kotem- kto wie, może Behemotem? ;))
A Smerfy takie dobre duszki ;)))
Tak Mleczaju, koniecznie zrób sobie przerwę od polityki.
Bo skoro do zupy chwytasz widelec... ;))
No tak, listopad! No cóż, kiedyś byłam fanką jesieni, teraz wolę jak ciepło jest. A obrazek ciekawy, choć i dwuznaczny.
OdpowiedzUsuńpozdro.:D
Algo,
OdpowiedzUsuńJeśli jest tu dwuznaczność to niezamierzona.
Ja też wolę ciepło- wiosna i lato mogłyby dla mnie trwać cały rok :)
Pozdrawiam :)
Es gibt keine neue Obrasken ;))
OdpowiedzUsuńNie znam niemieckiego, ale się domyślam :)
OdpowiedzUsuńJutro-pojutrze coś wkleję.
Fajna fotka, tylko prawie nic nie widać ;))
Ja kibicuję listopadowi, bo jest to miesiąc moich urodzin :) ale tak naprawdę jest to najgorszy miesiąc w roku.
OdpowiedzUsuńGdy patrzę na tę fotkę przenoszę się w inny świat. Świat magii.
Pozdrawiam
Ania,
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że listopad to najgorszy miesiąc, bo nie ma w nim nadziei...
Jesteś Skorpionem czy Strzelcem?
Wyglądasz raczej na Strzelca ;))
Trafiłaś :)) Strzelec.
OdpowiedzUsuńAnia,
OdpowiedzUsuńLubię się bawić w zgadywanie znaków Zodiaku.
I całkiem często trafiam :)
Pozdrawiam :)