Dlaczego ta blondynka się uśmiecha? Czy to uśmiech rozpaczy i zaskoczenia? A może chodzi o zabawę, albo grę? Jak się nie udaje na tej samej platformie, to w ruch idą "ostre argumenty"?
Co prawda Katrine, to ludzie robią różne rzeczy z różnych przyczyn. Ja sam (przypominam sobie) zareagowałem kiedyś z rozdrażnieniem wobec Bogu ducha winnego internauty tylko za to, że klasyfikując moje pochodzenie najzupełniej prawidłowo- uczynił to w języku Cycerona! A w dawniejszych czasach obowiązkowo należało wypełniać rubrykę "pochodzenie społeczne", i chociaż pochodzę z rodziny ludzi doprawdy prostych, to ponieważ moi rodzice mieli już pewne wykształcenie to musiałem - ku swemu zakłopotaniu- wpisywać "pochodzenie inteligenckie"... Wtedy też pracowałem w jednym przedsiębiorstwie (piszę bo kojarzy mi się z szablą) razem z autentycznym hrabią, człowiekiem bardzo dystyngowanym, który w żadnym wypadku nie wymagał aby go tytułowano, i może właśnie dlatego każdy zwracał się do niego per "Panie Hrabio"... Nawet dyrektor z partyjną legitymacją, chociaż musiał on mieć swoje widoki, zabierał bowiem starszego pana o arystokratycznych manierach na narady do Zjednoczenia, i dzięki temu zawsze wiedział do czego służą te wszystkie cholerne widelczyki, łyżeczki i spodeczki...
Twój Hrabia, to był człowiek z klasą. Bo prawdziwie wielcy ludzie sa skromni.
Ja znam córkę prawdziwego księcia :), jak żyję nie słyszałam żeby używała przysługującego jej przecież tytułu. Jest przemiłą, ale skromną osobą i wszyscy ją autentycznie uwielbiają, nie musi tego na nikim wymuszać :)
Potwierdzam Wasze spostrzeżenia. Sam mam kolegę o arystokratycznych korzeniach, który nigdy się tym nie chwalił, a zawsze był skromny i życzliwy innym. Mogłby być wzorem dla niejednego "hrabiego", a zwłaszcza dla pewnego konkretnego prostaka i półanalfabety.
Dotarlam po paru zakretach. Ciagle czekam na burze, bo mi sie marzy lapanie pierwszych piorunow w tym roku. Zamiast tego wczoraj obserwowalam najbardziej apokaliptyczny zachod slonca w tym roku.
A teraz obrazek: intryguje mnie swietlista mysz i sroga szabla z krwawym kamieniem. Jak cos takiego widze wyzierajacego z ekranu, odruchowo mysle o oczach. Ech, trzeba czesciej chodzic na spacery.. jednak moze byc burza i co wtedy;)
Ależ Szanowny Kawalerze- o czym Ty mówisz? Obrazek nie jest o tym o czym piszesz, pokazuje, że złym słowem można zranić jak nożem. Albo szablą ;) Nawet wirtualnie.
"...i nożem nad gardłem husarza błysnął..." "...Pułjan, choć zaraz poznał, że ma z nie lada zapaśnikiem do czynienia, bo mu aż szabla w garści zadrżała; wytrzymał jednak i drugie, i trzecie, po czym , czy większą przeciwnika biegłość w szermierce poznał, czy może wobec obu stron swoją straszliwą siłą pochlubić się pragnął...wpół Litwina w potężne ramiona uchwycił..."
Obrazek budzi różnorodne skojarzenia, zawsze znajdzie się ktoś w najniewinniejszej wypowiedzi artystycznej doszukujący się aluzji do wątku romansowego, drugi nawiązuje do polityki, jakiś chłopina (naczytał się gazet) o trudnościach w zjednoczeniu, a tam znowu o błyskach i o komputerowej myszce! Trudno było zatem dobrać odpowiedni do wszystkich wątków cytat z literatury, ale dało się.
Jest tu zatem o tym, że trzeba wiele wytrzymać, o starej szlachcie, o ludziach prostych co też dobrze stawali, jak kto nie miał z czym, to ze szczęką końską. To o wyprawie na Krzywonosa, zatem są odniesienia do bieżącej polityki. Jan wyrywający się (-Puskaj...-Nie...braciaszku...) przez całą książkę, chcący szukać swojej drugiej połowy. Rzecz o szablach, nożach i ustawicznym nimi błyskaniu. No i (uwaga) akurat w tej potyczce o błyskotliwym zwycięstwie Myszykiszek.
Dodam tylko że wszystko co sie pisze publicznie jest czytane przez wiele różnych osób i może być publicznie komentowane. A blog internetowy nie jest najlepszym miejscem do intymnych zachowań.
Twoja notka i komentarze pod nią, jest dokładnym zaprzeczeniem Twoich słów.
Jest jeszcze coś takiego jak przyzwoitość.
Gdy dopytywałaś się o sprawy dla mnie osobiste, już nie pierwszy raz, doczekałaś się wyczerpującej, bardzo osobistej odpowiedzi. Ja nie siedzę w Twojej głowie i nie mogę wiedzieć, że zadając mi pytanie, żartujesz, nie pytasz poważnie.
Gdybym wiedział to wcześniej, z pewnością nie doczekałabyś się odpowiedzi.
ps.
To co piszesz w odpowiedziach na komentarze, jest naprawdę przykre.
Mi tez jest przykro Uważałam Cię za przyjaciela. A Ty po 5 latach znajomości potraktowałeś mnie jak trolla. I jeszcze tutaj dodajesz nowe zarzuty i epitety wobec mnie.
Nigdy nie pytałam Cię o Twoje sprawy osobiste- ew. proszę o cytat. Jedyny koment do Laury na ten temat napisałam ze szczerej życzliwości. Zostałam zaatakowana, więc więcej do tematu nie wracałam.
Nie podałeś cytatów odnośnie mojego rzekomego dopytywania się o Twoje sprawy osobiste. Ani cytatów gdzie szydzę z Twoich uczuć, lub gdzie wykazuję brak przyzwoitości.
Postawiłeś mi publicznie poważne zarzuty, wypadałoby poprzeć je konkretami.
"Nigdy nie wiadomo co kryje się pod grubą warstwą lukru ;)))"
Uważasz, że to sprawiedliwa ocena? Na jakiej podstawie? Jest mi przykro, gdyż od czasów naszych politycznych dyskusji, czy sporów, które sobie wyjaśniliśmy, zawsze byłem (i jestem) otwarty na dyskusję, życzliwy, nastawiony pozytywnie.
Idźmy dalej: "Zostałam zaatakowana, więc więcej do tematu nie wracałam."
Przede wszystkim komentarz Laury na Twoim blogu, nie był atakiem na Ciebie. Był odpowiedzią na Twoje pytanie, nie wiem, czy zadane w formie żartu, czy na poważnie z ludzkiej ciekawości.
A do tematu jednak wróciłaś, u mnie na blogu.
"Lubię tylko żartować z rzeczy, które mnie śmieszą."
To cytat z Ciebie. A co konkretnie Ciebie śmieszy, Katrine?
Napisałaś mi w komentarzu, że uważałaś mnie za swojego przyjaciela.
Myślę, że potrafię być przyjacielem. Jednak łatwiej mi nim być wówczas, gdy przynajmniej znam imię osoby z którą mam się przyjaźnić.
Zawsze szanowałem Twoją prywatność. Gdy dopomniałem się u siebie na blogu, abyś uszanowała moją, nie drwiła z moich uczuć do Laury, poczułaś się skrzywdzona i popełniłaś tą notkę.
Tak, nie lubię lukru i śmieszy mnie infantylizm- ale jestem usprawiedliwiona bo to śmieszy większość ludzi. Słowo "lukier" w moim komencie zdecydowanie nie odnosiło się do Twoich uczuć. Nie śmieszą mnie niczyje uczucia, jestem dla nich pełna szacunku. Szanuję także swoje uczucia, dlatego nie wystawiam ich na widok publiczny.
Odpowiedź Laury do mnie nie była atakiem? Czy jej irytacja była adekwatna do moich (spontanicznych na wieść o pamiętniku ciążowym) gratulacji? Czy fair było to co ona napisała o moich sprawach osobistych?
Do tematu NIE wróciłam na Twoim blogu. Pytanie "Partyzancie, czy Ty jesteś Xsięciem?" miało oznaczać dokładnie to co oznaczało, nic więcej. Zadałam je bo atmosfera na Twoim blogu zrobiła się zdecydowanie wielkopańska :)
Moje imię znasz od 5 lat.
Szanuję Twoją prywatność i nie drwię z Twoich uczuć, więc nie zarzucaj mi tego, bo to dopiero jest niesprawiedliwe. Jakoś nie podałeś na swoje zarzuty (dopytywanie, nieprzyzwoitość, szyderstwo) cytatów...
1. Nie ma obowiązku komentowania na moim blogu. Jeśli to robiłaś, pomimo tego, co tutaj piszesz, to sama odpowiedz sobie na pytanie, o czym to świadczy.
2. Przeczytaj dokładnie komentarz Laury, po Twoim pytaniu o "fotki ze ślubu". Laura odpowiedziała Tobie bardzo kulturalnie i rzeczowo. Wydaje mi się, że nie zrozumiałaś jej komentarza, a Twoja ocena, iż zostałaś zaatakowana, jest nie tylko niesprawiedliwa. Jest nieprawdziwa, Katrine.
Domagasz się cytatów, a sama oskarżasz. Podaję konkretne przykłady, których Ty nie dostrzegasz, albo celowo nie chcesz dostrzec.
Atmosfera na moim blogu, jest taka sama od wielu miesięcy. Dotychczas nikt nie narzekał, że czuje się w jakiś sposób gorzej, tylko dlatego, że odwiedza mój blog. Zawsze w miarę możliwości i czasu, staram się odpowiadać na wszystkie komentarze Gości mojego bloga.
ps.
Chciałbym to wyraźnie zaznaczyć. Nigdy nie potraktowałem Ciebie na swoim blogu jak trolla, co imputujesz mi w komentarzu powyżej.
Jeśli ja, zadałbym na Twoim blogu podobne pytanie i dostał podobną odpowiedź, jaką Ty dostałaś u mnie, to w życiu nie przyszłoby mi do głowy, aby robić z tego specjalną notkę i oceniać Ciebie publicznie, w odpowiedzi na każdy komentarz.
Napisałaś, że uważałaś mnie za swojego przyjaciela.
Znam inne formy, wyjaśniania nieporozumień z przyjacielem, niż ta, którą Ty Katrine wybrałaś.
Po pierwsze, ja i Partyzant wiele razy stawaliśmy w obronie Katrine. Po drugie, to nie my wylewamy żółć na Katrine. To nie my zrobiliśmy tą notkę, i to nie my próbujemy ją obgadywać publicznie. Po trzecie, nasze moje relacje z Partyzantem nie były odsłaniane publicznie, więc nie manipuluj i nie kłam. Właśnie dlatego Katrine tak bardzo próbowała się dowiedzieć czegokolwiek. A kiedy w końcu dostała odpowiedź, bardzo nieładnie ją obśmiała.
Komentarze Katrine pod tą notką są czymś szokującym dla mnie. Pomyślałam sobie smutno, że właściwie tytuł notki jest bardzo trafny: "Salonowe niespodzianki". Dramatycznie przykre i zaskakujące niespodzianki.
Ale Twój komentarz jest dokładnie tym, czego można by było się po Tobie spodziewać.
Nie wiem, czy to jest bardziej śmieszne, czy smutne, że pod notką, którą zrobiłaś, aby oczerniać mnie i Partyzanta, zadajesz takie pytanie.
Konkrety są pod Twoją poprzednią notką i pod obecną notką Partyzanta. I nie tylko. Wystarczy przejrzeć Twoje komentarze pod dawnymi notkami Partyzanta.
Podpytujesz, robisz aluzje, pomimo próśb, abyś nie zachowywała się w ten sposób, bo moje życie prywatne jest czymś, o czym nie chcę pisać w Necie - napisałam Ci to wyraźnie pod poprzednią Twoją notką.
Przeczysz sobie w co drugim zdaniu.
Piszesz, że Partyzant jest Twoim przyjacielem, a robisz o nim taką notkę.
Robisz aluzje do mojej relacji z nim, wklejasz u niego na blogu wymowne piosenki, pytasz na swoim blogu pod poprzednią notką o ślub, o fotki z niego, składasz nam gratulacje, później u niego pytasz o to, czy to on jest "Księciem", a następnie, kiedy dostajesz poważną odpowiedź, nawet nie umiesz jej uszanować, i zaprzeczasz, abyś kiedykolwiek o nią prosiła.
Ani ja, ani Partyzant nie pisaliśmy o swoim prywatnym życiu, ani o naszej relacji. Nic o nas nie wiedziałaś.
Nikt z nas nie napisał o tym, kiedy się spotkaliśmy, gdzie, kiedy zaczęliśmy rozmawiać przez telefon, o czym rozmawiamy, co do siebie czujemy. Jeżeli cokolwiek było napisane, to w tak zawoalowany sposób, że do niczego nie można było mieć pewności.
Poza kilkoma podstawowymi informacjami w rodzaju wiek, miejsce zamieszkania, znak zodiaku, nic o nas nie wiesz.
Więc nie miałaś prawa pytać o nasze prywatne sprawy. Ale nawet, gdy już to robiłaś, dostawałaś miłe i grzeczne odpowiedzi, w których prosiłam Cię, abyś o to nie pytała. Kłamiesz więc, kiedy piszesz, że zostałaś zaatakowana. Niech sobie każdy, kto chce poczyta wymianę zdań pod poprzednią notką. I sam oceni.
Nie widzisz nic złego w tym, jak się zachowujesz. A winę zawsze zrzucasz na innych.
Tak już widać masz. Ale nie wciągaj do tej gry - tak jak napisał Ci Partyzant - innych internautów.
Jeśli nie umiesz inaczej funkcjonować - trudno. Ale nie życzę sobie, aby Twoje zachowania odbijały się na mnie i na Partyzancie.
A na miejscu Twoich innych "Przyjaciół" bardzo bym się zastanowiła, czy któryś z nich nie zostanie potraktowany przez Ciebie tak, jak Partyzant i ja. Tylko dlatego, że źle się wobec niego zachowasz i nie będziesz umiała przyznać się do błędu.
Bo Ty nigdy nie umiesz się przyznać do tego, że coś zrobiłaś źle.
PS. Poprawka. Dialog, w którym pytasz mnie o ślub i fotki z niego, i w którym ja Ci odpisałam, że proszę o niezadawanie mi takich pytań, jest w notce z piątku, 22 kwietnia 2011, a nie w poprzedniej.
" Niech sobie każdy, kto chce poczyta wymianę zdań pod poprzednią notką. I sam oceni. " Dokładnie tak. Pod tą notką także i pod notkami partyzanta. Jestem spokojna tej oceny.
Konfabulujesz Lauro, mam już tego dość i nudzi mnie to strasznie. Pierwszy z brzegu przykład- NIGDY nie wkleiłam ŻADNEJ piosenki na blogu partyzanta...
Możesz dalej fantazjować na mój temat, ale uprzejmie proszę- nie na moim blogu. Moja gościnność już się wyczerpała.
To Ty konfabulujesz. Ty to zaczęłaś, i to ja i Partyzant mamy tego dosyć. Niech sobie każdy przeczyta wymiany zdań na blogu Partyzanta, pod Twoją notką z 22 kwietnia i sam oceni. Ja również jestem spokojna o te oceny. Jeśli oceniać będą uczciwi ludzie.
Poza tym - ja, w przeciwieństwie do Ciebie, umiem przyznać się do błędu.
Aluzyjne piosenki na blogu Partyzanta pod notką zatytułowaną "Wszystko, co kocham" wkleiła AniaRA, a potem je usunęła. Przepraszam za tę pomyłkę.
Za wszystko inne, czyli za tę notkę, za Twoje komentarze tutaj, i za komentarze pod ostatnią notką Partyzanta, Ty powinnaś przeprosić nas.
Bywa i tak...bardziej boli w plecy.
OdpowiedzUsuńDlaczego ta blondynka się uśmiecha? Czy to uśmiech rozpaczy i zaskoczenia?
A może chodzi o zabawę, albo grę? Jak się nie udaje na tej samej platformie, to w ruch idą "ostre argumenty"?
Pewnie tak wygląda zasada fair play :))
Witaj!
OdpowiedzUsuńBoli w plecy i boli z najmniej oczekiwanej strony.
Dziewczyna patrzy z niedowierzaniem...
Ale ostrze na szczęście się omsknęło ;)
Dziwne by to było fair play ;)
Dziewczyna uśmiecha się, bo jak każdy widzi: to tylko pudło.
OdpowiedzUsuńmleczaj
Strasznie tajemnicza jesteś.Kto Ci tak dokopał?
OdpowiedzUsuńUfka
Przeslanie jest czytelne. Krojone jabluszko.
OdpowiedzUsuńMleczaju,
OdpowiedzUsuńJasne, ze pudło ;)
Witaj Ufko,
OdpowiedzUsuńTym razem pozostanę tajemnicza :)
Anonimowy Gościu,
OdpowiedzUsuńAle kto kroi i w jakim celu? ;)
Co prawda Katrine, to ludzie robią różne rzeczy z różnych przyczyn.
OdpowiedzUsuńJa sam (przypominam sobie) zareagowałem kiedyś z rozdrażnieniem wobec Bogu ducha winnego internauty tylko za to, że klasyfikując moje pochodzenie najzupełniej prawidłowo- uczynił to w języku Cycerona!
A w dawniejszych czasach obowiązkowo należało wypełniać rubrykę "pochodzenie społeczne", i chociaż pochodzę z rodziny ludzi doprawdy prostych, to ponieważ moi rodzice mieli już pewne wykształcenie to musiałem - ku swemu zakłopotaniu- wpisywać "pochodzenie inteligenckie"...
Wtedy też pracowałem w jednym przedsiębiorstwie (piszę bo kojarzy mi się z szablą) razem z autentycznym hrabią, człowiekiem bardzo dystyngowanym, który w żadnym wypadku nie wymagał aby go tytułowano, i może właśnie dlatego każdy zwracał się do niego per "Panie Hrabio"...
Nawet dyrektor z partyjną legitymacją, chociaż musiał on mieć swoje widoki, zabierał bowiem starszego pana o arystokratycznych manierach na narady do Zjednoczenia, i dzięki temu zawsze wiedział do czego służą te wszystkie cholerne widelczyki, łyżeczki i spodeczki...
mleczaj
Mleczaju,
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe rzeczy piszesz :)
Twój Hrabia, to był człowiek z klasą.
Bo prawdziwie wielcy ludzie sa skromni.
Ja znam córkę prawdziwego księcia :), jak żyję nie słyszałam żeby używała przysługującego jej przecież tytułu.
Jest przemiłą, ale skromną osobą i wszyscy ją autentycznie uwielbiają, nie musi tego na nikim wymuszać :)
Katrine, Mleczaj
OdpowiedzUsuńPotwierdzam Wasze spostrzeżenia. Sam mam kolegę o arystokratycznych korzeniach, który nigdy się tym nie chwalił, a zawsze był skromny i życzliwy innym. Mogłby być wzorem dla niejednego "hrabiego", a zwłaszcza dla pewnego konkretnego prostaka i półanalfabety.
Pozdrawiam
Witaj Diego!
OdpowiedzUsuńSlusznie prawisz :)
Ale zawsze w końcu wracamy do polityki ;)))
Podobno ten tytuł hrabiowski Bul-Bula trochę naciągany...;)
Pozdrawiam :)
"Ale zawsze w końcu wracamy do polityki ;)))"
OdpowiedzUsuńTrzeba od czasu do czasu wystawić czułki, by zbadać co w politycznej trawie piszczy :)
"Podobno ten tytuł hrabiowski Bul-Bula trochę naciągany...;)"
Całkiem możliwe. W jego biografii jest wiele niejasności.
Czcigodna Damo,
OdpowiedzUsuńCzy warto tworzyć obrazek dla niegodziwca, który naobiecywał, a jak odchodzi- jeszcze serce próbuje mocniej zranić.
Wirtualnie czy realnie? ;)))
Dotarlam po paru zakretach. Ciagle czekam na burze, bo mi sie marzy lapanie pierwszych piorunow w tym roku. Zamiast tego wczoraj obserwowalam najbardziej apokaliptyczny zachod slonca w tym roku.
OdpowiedzUsuńA teraz obrazek: intryguje mnie swietlista mysz i sroga szabla z krwawym kamieniem. Jak cos takiego widze wyzierajacego z ekranu, odruchowo mysle o oczach. Ech, trzeba czesciej chodzic na spacery.. jednak moze byc burza i co wtedy;)
Diego,
OdpowiedzUsuńW biografii prezydenta są może niejasności, za to biografia rodziny pani prezydentowej jest jasna do bulu ;)
Ależ Szanowny Kawalerze- o czym Ty mówisz?
OdpowiedzUsuńObrazek nie jest o tym o czym piszesz, pokazuje, że złym słowem można zranić jak nożem.
Albo szablą ;)
Nawet wirtualnie.
Witaj styx!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego apokaliptycznego zachodu słońca :)
Nie mam pojęcia dlaczego mysz jest świetlista i skąd się wzięła ta szabla? ;)
Jasne, że lepiej chodzić na spacery niż przesiadywać przy kompie, szczególnie wiosną i latem.
Życzę Ci fajnej burzy ;)))
Już wiem:(( WSpółczuję
OdpowiedzUsuńBlog P.
Ufka
Doskonały przekaz.
OdpowiedzUsuńI tylko tyle napiszę.
Pozdrawiam Cię serdecznie Katrine :)
Ufko,
OdpowiedzUsuńBo net jak real jest pełen niespodzianek.
A żeby poznać człowieka podobno trzeba z nim zjeść beczkę soli!
Nie poświęcę się aż tak ;)))
Witaj Aniu :)
OdpowiedzUsuńJak to pozory mylą, prawda?
Nigdy nie wiadomo co kryje się pod grubą warstwą lukru ;)))
Pozdrawiam :)
"...i nożem nad gardłem husarza błysnął..."
OdpowiedzUsuń"...Pułjan, choć zaraz poznał, że ma z nie lada zapaśnikiem do czynienia, bo mu aż szabla w garści zadrżała; wytrzymał jednak i drugie, i trzecie, po czym , czy większą przeciwnika biegłość w szermierce poznał, czy może wobec obu stron swoją straszliwą siłą pochlubić się pragnął...wpół Litwina w potężne ramiona uchwycił..."
Sienkiewicz "Ogniem i mieczem" fragmenty...
wybrał mleczaj
Obrazek budzi różnorodne skojarzenia, zawsze znajdzie się ktoś w najniewinniejszej wypowiedzi artystycznej doszukujący się aluzji do wątku romansowego, drugi nawiązuje do polityki, jakiś chłopina (naczytał się gazet) o trudnościach w zjednoczeniu, a tam znowu o błyskach i o komputerowej myszce!
OdpowiedzUsuńTrudno było zatem dobrać odpowiedni do wszystkich wątków cytat z literatury, ale dało się.
Jest tu zatem o tym, że trzeba wiele wytrzymać, o starej szlachcie, o ludziach prostych co też dobrze stawali, jak kto nie miał z czym, to ze szczęką końską.
To o wyprawie na Krzywonosa, zatem są odniesienia do bieżącej polityki.
Jan wyrywający się (-Puskaj...-Nie...braciaszku...) przez całą książkę, chcący szukać swojej drugiej połowy.
Rzecz o szablach, nożach i ustawicznym nimi błyskaniu.
No i (uwaga) akurat w tej potyczce o błyskotliwym zwycięstwie Myszykiszek.
mleczaj
Katrine,
OdpowiedzUsuńTeraz jak w soczewce skupiają się wszystkie Twoje emocje, Twój prawdziwy obraz. Przykro.
W komentarzu u siebie na blogu, napisałem coś bardzo osobistego, intymnego.
Dla Ciebie to są żarty.
Dla mnie miłość, uczucie, to nie jest żart. To nie jest coś, co można obśmiać!
Możesz tak funkcjonować, jeśli inaczej nie potrafisz. Tylko proszę, nie wciągaj w swoją grę innych ludzi, którzy nie mają pełnego obrazu sytuacji.
Nie stała się Tobie żadna krzywda, a zachowujesz się tak, jakbyśmy z Laurą, wyrządzili Tobie coś strasznego.
Mleczaju,
OdpowiedzUsuńWybrałeś bardzo trafną ilustrację literacką do mojego obrazka ;)))
Na pewno wszyscy się ze mną zgodzą :)
Partyzancie,
OdpowiedzUsuńMy się już nie zrozumiemy...
Nie będę nawet próbować czegokolwiek tłumaczyć.
Dodam tylko że wszystko co sie pisze publicznie jest czytane przez wiele różnych osób i może być publicznie komentowane.
A blog internetowy nie jest najlepszym miejscem do intymnych zachowań.
Katrine,
OdpowiedzUsuńTwoja notka i komentarze pod nią, jest dokładnym zaprzeczeniem Twoich słów.
Jest jeszcze coś takiego jak przyzwoitość.
Gdy dopytywałaś się o sprawy dla mnie osobiste, już nie pierwszy raz, doczekałaś się wyczerpującej, bardzo osobistej odpowiedzi.
Ja nie siedzę w Twojej głowie i nie mogę wiedzieć, że zadając mi pytanie, żartujesz, nie pytasz poważnie.
Gdybym wiedział to wcześniej, z pewnością nie doczekałabyś się odpowiedzi.
ps.
To co piszesz w odpowiedziach na komentarze, jest naprawdę przykre.
Partyzancie,
OdpowiedzUsuńMi tez jest przykro
Uważałam Cię za przyjaciela.
A Ty po 5 latach znajomości potraktowałeś mnie jak trolla.
I jeszcze tutaj dodajesz nowe zarzuty i epitety wobec mnie.
Nigdy nie pytałam Cię o Twoje sprawy osobiste- ew. proszę o cytat.
Jedyny koment do Laury na ten temat napisałam ze szczerej życzliwości.
Zostałam zaatakowana, więc więcej do tematu nie wracałam.
Skończmy tę przykrą rozmowę...
PS- Partyzancie (jeśli jeszcze tu zajrzysz),
OdpowiedzUsuńNie podałeś cytatów odnośnie mojego rzekomego dopytywania się o Twoje sprawy osobiste.
Ani cytatów gdzie szydzę z Twoich uczuć, lub gdzie wykazuję brak przyzwoitości.
Postawiłeś mi publicznie poważne zarzuty, wypadałoby poprzeć je konkretami.
Katrine,
OdpowiedzUsuńA w związku z czym zrobiłaś tą notkę?
"Nigdy nie wiadomo co kryje się pod grubą warstwą lukru ;)))"
Uważasz, że to sprawiedliwa ocena? Na jakiej podstawie? Jest mi przykro, gdyż od czasów naszych politycznych dyskusji, czy sporów, które sobie wyjaśniliśmy, zawsze byłem (i jestem) otwarty na dyskusję, życzliwy, nastawiony pozytywnie.
Idźmy dalej:
"Zostałam zaatakowana, więc więcej do tematu nie wracałam."
Przede wszystkim komentarz Laury na Twoim blogu, nie był atakiem na Ciebie.
Był odpowiedzią na Twoje pytanie, nie wiem, czy zadane w formie żartu, czy na poważnie z ludzkiej ciekawości.
A do tematu jednak wróciłaś, u mnie na blogu.
"Lubię tylko żartować z rzeczy, które mnie śmieszą."
To cytat z Ciebie.
A co konkretnie Ciebie śmieszy, Katrine?
Napisałaś mi w komentarzu, że uważałaś mnie za swojego przyjaciela.
Myślę, że potrafię być przyjacielem. Jednak łatwiej mi nim być wówczas, gdy przynajmniej znam imię osoby z którą mam się przyjaźnić.
Zawsze szanowałem Twoją prywatność.
Gdy dopomniałem się u siebie na blogu, abyś uszanowała moją, nie drwiła z moich uczuć do Laury, poczułaś się skrzywdzona i popełniłaś tą notkę.
Pozdrawiam
Miłej niedzieli.
Partyzancie,
OdpowiedzUsuńTak, nie lubię lukru i śmieszy mnie infantylizm- ale jestem usprawiedliwiona bo to śmieszy większość ludzi.
Słowo "lukier" w moim komencie zdecydowanie nie odnosiło się do Twoich uczuć.
Nie śmieszą mnie niczyje uczucia, jestem dla nich pełna szacunku.
Szanuję także swoje uczucia, dlatego nie wystawiam ich na widok publiczny.
Odpowiedź Laury do mnie nie była atakiem?
Czy jej irytacja była adekwatna do moich (spontanicznych na wieść o pamiętniku ciążowym) gratulacji?
Czy fair było to co ona napisała o moich sprawach osobistych?
Do tematu NIE wróciłam na Twoim blogu.
Pytanie "Partyzancie, czy Ty jesteś Xsięciem?" miało oznaczać dokładnie to co oznaczało, nic więcej.
Zadałam je bo atmosfera na Twoim blogu zrobiła się zdecydowanie wielkopańska :)
Moje imię znasz od 5 lat.
Szanuję Twoją prywatność i nie drwię z Twoich uczuć, więc nie zarzucaj mi tego, bo to dopiero jest niesprawiedliwe.
Jakoś nie podałeś na swoje zarzuty (dopytywanie, nieprzyzwoitość, szyderstwo) cytatów...
Pozdrawiam
Katrine,
OdpowiedzUsuń1. Nie ma obowiązku komentowania na moim blogu. Jeśli to robiłaś, pomimo tego, co tutaj piszesz, to sama odpowiedz sobie na pytanie, o czym to świadczy.
2. Przeczytaj dokładnie komentarz Laury, po Twoim pytaniu o "fotki ze ślubu".
Laura odpowiedziała Tobie bardzo kulturalnie i rzeczowo. Wydaje mi się, że nie zrozumiałaś jej komentarza, a Twoja ocena, iż zostałaś zaatakowana, jest nie tylko niesprawiedliwa. Jest nieprawdziwa, Katrine.
Domagasz się cytatów, a sama oskarżasz.
Podaję konkretne przykłady, których Ty nie dostrzegasz, albo celowo nie chcesz dostrzec.
Atmosfera na moim blogu, jest taka sama od wielu miesięcy.
Dotychczas nikt nie narzekał, że czuje się w jakiś sposób gorzej, tylko dlatego, że odwiedza mój blog.
Zawsze w miarę możliwości i czasu, staram się odpowiadać na wszystkie komentarze Gości mojego bloga.
ps.
Chciałbym to wyraźnie zaznaczyć. Nigdy nie potraktowałem Ciebie na swoim blogu jak trolla, co imputujesz mi w komentarzu powyżej.
Jeśli ja, zadałbym na Twoim blogu podobne pytanie i dostał podobną odpowiedź, jaką Ty dostałaś u mnie, to w życiu nie przyszłoby mi do głowy, aby robić z tego specjalną notkę i oceniać Ciebie publicznie, w odpowiedzi na każdy komentarz.
Napisałaś, że uważałaś mnie za swojego przyjaciela.
Znam inne formy, wyjaśniania nieporozumień z przyjacielem, niż ta, którą Ty Katrine wybrałaś.
Partyzancie,
OdpowiedzUsuńNie wycofałeś swoich nieprawdziwych zarzutów wobec mnie...
Wobec tego ja już nic nie mam do dodania.
Jeszcze nie mialam w necie takich dziwnych problemów, więc proszę- zostaw już mnie w spokoju.
PS
"1. Nie ma obowiązku komentowania na moim blogu."
Miłe.....
Partyzant, pamietam jak Katrine stanęła w Twojej i Laury obronie. Chociażby z tego względu darowalbys sobie wylawanie żółci w jej stronę.
OdpowiedzUsuńA ekshibicjonizmu Twoich relacji z Księżniczka skomentować poważnie sie nie da niestety. A moze na szczęście :)
Asienka
Witaj Asienko,
OdpowiedzUsuńFajnie, ze wpadłaś.
I dzięki ;)
Pozdrawiam :)
Asienka,
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, ja i Partyzant wiele razy stawaliśmy w obronie Katrine.
Po drugie, to nie my wylewamy żółć na Katrine. To nie my zrobiliśmy tą notkę, i to nie my próbujemy ją obgadywać publicznie.
Po trzecie, nasze moje relacje z Partyzantem nie były odsłaniane publicznie, więc nie manipuluj i nie kłam.
Właśnie dlatego Katrine tak bardzo próbowała się dowiedzieć czegokolwiek.
A kiedy w końcu dostała odpowiedź, bardzo nieładnie ją obśmiała.
Komentarze Katrine pod tą notką są czymś szokującym dla mnie.
Pomyślałam sobie smutno, że właściwie tytuł notki jest bardzo trafny: "Salonowe niespodzianki".
Dramatycznie przykre i zaskakujące niespodzianki.
Ale Twój komentarz jest dokładnie tym, czego można by było się po Tobie spodziewać.
Laura
Lauro,
OdpowiedzUsuńSkoro jeszcze Ty postanowiłaś mnie oczerniać na moim blogu, podaj proszę konkrety.
"Właśnie dlatego Katrine tak bardzo próbowała się dowiedzieć czegokolwiek"
Poproszę cytaty.
" A kiedy w końcu dostała odpowiedź, bardzo nieładnie ją obśmiała."
Poproszę cytat.
Podaj też moje szokujące komenty spod tej notki.
Oraz w którym miejscu Was obgaduję.
Katrine
Katrine,
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to jest bardziej śmieszne, czy smutne, że pod notką, którą zrobiłaś, aby oczerniać mnie i Partyzanta, zadajesz takie pytanie.
Konkrety są pod Twoją poprzednią notką i pod obecną notką Partyzanta. I nie tylko. Wystarczy przejrzeć Twoje komentarze pod dawnymi notkami Partyzanta.
Podpytujesz, robisz aluzje, pomimo próśb, abyś nie zachowywała się w ten sposób, bo moje życie prywatne jest czymś, o czym nie chcę pisać w Necie - napisałam Ci to wyraźnie pod poprzednią Twoją notką.
Przeczysz sobie w co drugim zdaniu.
Piszesz, że Partyzant jest Twoim przyjacielem, a robisz o nim taką notkę.
Robisz aluzje do mojej relacji z nim, wklejasz u niego na blogu wymowne piosenki, pytasz na swoim blogu pod poprzednią notką o ślub, o fotki z niego, składasz nam gratulacje, później u niego pytasz o to, czy to on jest "Księciem", a następnie, kiedy dostajesz poważną odpowiedź, nawet nie umiesz jej uszanować, i zaprzeczasz, abyś kiedykolwiek o nią prosiła.
Ani ja, ani Partyzant nie pisaliśmy o swoim prywatnym życiu, ani o naszej relacji.
Nic o nas nie wiedziałaś.
Nikt z nas nie napisał o tym, kiedy się spotkaliśmy, gdzie, kiedy zaczęliśmy rozmawiać przez telefon, o czym rozmawiamy, co do siebie czujemy.
Jeżeli cokolwiek było napisane, to w tak zawoalowany sposób, że do niczego nie można było mieć pewności.
Poza kilkoma podstawowymi informacjami w rodzaju wiek, miejsce zamieszkania, znak zodiaku, nic o nas nie wiesz.
Więc nie miałaś prawa pytać o nasze prywatne sprawy.
Ale nawet, gdy już to robiłaś, dostawałaś miłe i grzeczne odpowiedzi, w których prosiłam Cię, abyś o to nie pytała.
Kłamiesz więc, kiedy piszesz, że zostałaś zaatakowana.
Niech sobie każdy, kto chce poczyta wymianę zdań pod poprzednią notką. I sam oceni.
Nie widzisz nic złego w tym, jak się zachowujesz.
A winę zawsze zrzucasz na innych.
Tak już widać masz. Ale nie wciągaj do tej gry - tak jak napisał Ci Partyzant - innych internautów.
Jeśli nie umiesz inaczej funkcjonować - trudno. Ale nie życzę sobie, aby Twoje zachowania odbijały się na mnie i na Partyzancie.
A na miejscu Twoich innych "Przyjaciół" bardzo bym się zastanowiła, czy któryś z nich nie zostanie potraktowany przez Ciebie tak, jak Partyzant i ja.
Tylko dlatego, że źle się wobec niego zachowasz i nie będziesz umiała przyznać się do błędu.
Bo Ty nigdy nie umiesz się przyznać do tego, że coś zrobiłaś źle.
Laura
PS.
OdpowiedzUsuńPoprawka.
Dialog, w którym pytasz mnie o ślub i fotki z niego, i w którym ja Ci odpisałam, że proszę o niezadawanie mi takich pytań, jest w notce z piątku, 22 kwietnia 2011, a nie w poprzedniej.
Laura
Lauro,
OdpowiedzUsuń" Niech sobie każdy, kto chce poczyta wymianę zdań pod poprzednią notką. I sam oceni. "
Dokładnie tak.
Pod tą notką także i pod notkami partyzanta.
Jestem spokojna tej oceny.
Konfabulujesz Lauro, mam już tego dość i nudzi mnie to strasznie.
Pierwszy z brzegu przykład- NIGDY nie wkleiłam ŻADNEJ piosenki na blogu partyzanta...
Możesz dalej fantazjować na mój temat, ale uprzejmie proszę- nie na moim blogu.
Moja gościnność już się wyczerpała.
EOT
Katrine
Katrine,
OdpowiedzUsuńTo Ty konfabulujesz. Ty to zaczęłaś, i to ja i Partyzant mamy tego dosyć.
Niech sobie każdy przeczyta wymiany zdań na blogu Partyzanta, pod Twoją notką z 22 kwietnia i sam oceni.
Ja również jestem spokojna o te oceny. Jeśli oceniać będą uczciwi ludzie.
Poza tym - ja, w przeciwieństwie do Ciebie, umiem przyznać się do błędu.
Aluzyjne piosenki na blogu Partyzanta pod notką zatytułowaną "Wszystko, co kocham" wkleiła AniaRA, a potem je usunęła.
Przepraszam za tę pomyłkę.
Za wszystko inne, czyli za tę notkę, za Twoje komentarze tutaj, i za komentarze pod ostatnią notką Partyzanta, Ty powinnaś przeprosić nas.
Laura
Lauro,
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale jak napisałam dla mnie to już koniec tego przedziwnego wątku.