I sit and watch pictures /applause from audience/. I see in this ugly picture the most beautiful gift a man can give his woman: pregnancy. When we look at the moon- it's full. The man and the woman is (R) a pair of werewolves! A flying piece of poultry is about to bring new life, conceived in sin. That's why this picture is ugly.
To prawda, różnią się i Donkowi jeszcze trochę do tego gościa brakuje. Przyznasz jednak, że obaj uskuteczniają politykę miłości. :)
P.S.Na razie nie miałem problemów z zalogowaniem (może hasło "Donek" w komentarzu otwiera wszelkie wrota?)A poważnie, to zdaje się nie pierwszy raz są takie kłopoty?
Ogladam ostatnio webcamy skierowane na gniazda bockow i puchatych (orly). Ale to wciaga! Szczegolnie puchate - sa nieprzyzwoicie grube i powoli sie zastnawiam czy juz kiedys zarwalo sie jakies gniazdo;)
Normalnie po napisaniu komentarza klikam na wysli i wtedy pojawia sie mozliwosc, ze moge wyslac z konta z googla. Chyba , ze jestem zalogowana juz wczesniej, to wtedy automatycznie wysyla mi z googla.
Z innej paczki. Nie widzę u Ciebie żadnych gier. Nie myślałaś przypadkiem o wzbogacenie blogu np.w popularne ostatnio "rzucanki"( wybraną trefną postać częstuje się tam tortem względnie zleżałym pomidorem - wersja soft)? :)
Żartowałem. Blog głównie jest po to, by pogadać,a gry tylko by zakłóciły kontakt i zaśmieciły miejsce. Nie mówiąc o tym, że niektóre mogą właścicielowi bloga zafundować wczesną pobudkę(vide panowie w kamizelkach). Właśnie takie miałem na myśli :) Obiecuję poskramiać nadmierne skojarzenia polityczne :)
Pakiet ustaw (wiedzą o tym wszyscy) czy jest czy go nie ma, i jak wygląda... Jest wynikiem działań opozycji, wszędzie wtykającej bezceremonialnie swój dziób!
Obraz pary splecionej w miłosnej jakby udręce, księżyca, obraz gości niespodziewanych, nieproszonych budzi we mnie skojarzenia osobiste z lat dawnych...
Było to w czasach tak dawnych, że opiniotwórcza prasa nosiła zupełnie inne tytuły... Wprowadziłem się właśnie do mieszkania w nowym blokowisku, znajomości z sąsiadami jeszcze żadnych. Pewnego niespokojnego wieczoru, gdy spać nie dawało czy to kląskanie słowików, czy bezwstydnie wyglądający księżyc, postanowiłem ochłodzić się prysznicem. Udaję się do łazienki, aż tu słyszę u sąsiadów: walka! Rozpaczliwe krzyki! Co to?! (myślę)...Napad! Bandyci! Porywam się (na szczęście jeszcze w slipkach) i ponieważ nie mogę znaleźć szpady górniczej ani pyrlika (pożyczonych od szwagra, trzeba remontować póki ciepłe) - chwytam rurę od odkurzacza i w susach do mieszkania sąsiadów! Otwarte...
Cóż, mieszkanie podobne mojemu, lustrzane odbicie. Różnice jednak są, bo wówczas tolerancja budowlana dla ścian konstrukcyjnych i działowych to 20 centymetrów. Widać jednak, że architekt się nie wysilił. Meble...I tu powiedzmy, salon meblowy też się nie wysilił. Na wersalce siedzi zarumieniona Sąsiadka, Sąsiad w fotelu przegląda Trybunę Ludu. Z kuchni wygląda Teściowa i patrzy na mnie... -Nic, nic- powiada.-Nic, nic. Mówię bardzo do rzeczy, że to "straszny mamy upał", kłaniam się zręcznie w slipkach i wycofuję grzecznie do siebie...
Nie minęło dwa tygodnie, a u sąsiadów straszny rwetes! Błagania o litość! Łomotanie w drzwi wejściowe, jakby czyjąś głową?! Jestem przygotowany, tylko drżącymi dłońmi wiążę jeszcze krawat, chociaż nienawykłemu duszno... Przez tą zwłokę, gdy wyglądam przez szparutkę, już Sąsiadka z Dołu Sąsiada z Przeciwka pyta: -Jak tak można? A on na to przytomnie, że co kogo obchodzi, co u siebie w domu robi? Sąsiadka z Dołu przebita ripostą, a może widokiem kalesonów wiązanych na sznurki (Sąsiad otworzył drzwi w kalesonach) wraca do siebie... Ja też się cofam wspomniawszy, że nie tak dawno sam ukazałem się światu wstanie godnym pożałowania...
Od tego czasu powtarzało się wszystko dość regularnie. Na drugi dzień po takim zajściu Sąsiad z Sąsiadką wychodzili zawsze czule objęci, gruchający...Gołąb i gołębica! Śladów utraty zdrowia nie obserwuje się, przeciwnie! Że to czasem uległ uszkodzeniu stołek lub taboret, Sąsiad na korytarzu młoteczkiem i gwoździkami gospodarnie zbija...
Po latach Sąsiedzi wyprowadzając się zaprosili mnie na pożegnanie, jako najbliższego sąsiada. Wspominaliśmy, jak to się sympatycznie, po sąsiedzku żyło... Już (z przyczyn naturalnych) ku końcowi wizyty Sąsiad spojrzał na mnie uważnie i zaznaczył: -Spokojny z pana człowiek, jakiś taki mało kontrowersyjny, zgodliwy, przez tyle lat żadnych zatargów! Ale też miałeś pan swoje dziwne wyskoki! To na samym początku, ten najazd z rurą do odkurzacza, w gatkach, cóż to też miało znaczyć?!
Lata upłynęły, dziesięciolecia nawet, już któryś z kolei sąsiad tam w zgodzie ze mną mieszka. A ja ustawicznie trwam zamarły od tamtego czasu z kieliszeczkiem wpół drogi... Z dzwonkiem śledzia nabitym na widelec, niedoniesionym... Oczywiście trwam tak nie fizycznie, ale tylko wewnętrznie, duchowo. Bo kiedy tak sobie to wszystko wezmę na rozum, a miarkuję dokładnie, to rzeczywiście.
Faktycznie, aby historia ta miała ręce i nogi, to oczywiście nie słowiki kląskały, ale bociany klekotały znacząco. Cóż, niedopatrzenie... Z noworodków to mam jeszcze (Święto Dziecka, też pamiętam) pięciodniowe pisklę gołębia wylęgnięte w donicy na balkonie. Brzydkie jak noc, ogromne kłopoty z podlewaniem balkonowego drzewka... Ale dumę i tak odczuwam, oczywiście gołąb i gołębica też się przyczynili, ale ja zrobiłem gniazdo!
Wyjaśniam jeszcze, że gniazdo musiałem zrobić sam, bo jak zobaczyłem te dwa patyki złożone w pęczek... Ach, te dzisiejsze młode pary, na tak wątłych podstawach rodziny fundować nie można!
Z drugiej strony zwrot "słowiki kląskały" współgra z romantycznym klimatem obrazka, można było użyć pośrednio związanego z bocianami "żaby rechotały", z kolei "bociany klekotały" może jest zbyt obcesowe?
Ta gołębica to bardzo ładna...Mały na razie podobny do ojca. Ten zaś nic specjalnego, prawdę mówiąc ladaco. Ale obrotny jest: jak trzeba było, to te dwa patyki migiem wytrzasnął!
Pierwsze blogowe dzieciatko. Moze od razu blizniaki?
OdpowiedzUsuńTylko...kto tu buja w oblokach? ;)))
Honeymoon?
Miły Gościu,
OdpowiedzUsuńObrazek ma wymowę uniwersalną ;)
Jest po prostu impresją na temat ludzkiego losu :)
A wszelkie skojarzenia są zakazane ;)))
Katrine
Życie...
OdpowiedzUsuńŻycie jest krótkie jak koszulka niemowlęcia.
mleczaj
I sit and watch pictures /applause from audience/.
OdpowiedzUsuńI see in this ugly picture the most beautiful gift a man can give his woman: pregnancy. When we look at the moon- it's full. The man and the woman is (R) a pair of werewolves!
A flying piece of poultry is about to bring new life, conceived in sin. That's why this picture is ugly.
Johny Bean
Witaj Katrine :)
OdpowiedzUsuńMiłość, nowe życie, bujanie w obłokach i pełnia. Pełnia szczęścia :))
Miłej niedzieli na ziemi.
Pozdrawiam :) AniaRa
Mleczaju,
OdpowiedzUsuńNie przesadzaj- chyba odrobinkę dłuższe ;)))
Katrine
Witaj Johny Bean ;)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi że obrazek wydał Ci się brzydki i wywołał niemiłe skojarzenia :(
Ale spróbuj na niego spojrzeć z przymrużeniem oka ;)))
Katrine
Witaj Aniu :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak :)
Przynajmniej dopóki jeszcze wiosna trwa :)))
Miłej, majowej niedzieli :)
Katrine
Katrine
OdpowiedzUsuńPo lewej:
Dziecię ma bociana,
bocian ma dziecię
Po prawej:
Tola ma Donka,
Donek ma Tole :)
Pozdrawiam
Diego,
OdpowiedzUsuńA Ty zawsze politycznie! ;)
To nie moze byc Donek, bo jest brunetem ;)
A dziewczyna też Toli nie przypomina ;)))
Katrine
PS
Jak Ci się udało zalogować???
Katrine
OdpowiedzUsuń"A Ty zawsze politycznie! ;)"
:))
"To nie moze byc Donek, bo jest brunetem ;)"
To prawda, różnią się i Donkowi jeszcze trochę do tego gościa brakuje. Przyznasz jednak, że obaj uskuteczniają politykę miłości. :)
P.S.Na razie nie miałem problemów z zalogowaniem (może hasło "Donek" w komentarzu otwiera wszelkie wrota?)A poważnie, to zdaje się nie pierwszy raz są takie kłopoty?
Diego,
OdpowiedzUsuń"Przyznasz jednak, że obaj uskuteczniają politykę miłości. :)"
Przyznam, tylko Donek raczej bezskutecznie ;)))
Z blogspotem ciągle są jakieś problemy, ale to już takie uroki netu ;)
Katrine
Ogladam ostatnio webcamy skierowane na gniazda bockow i puchatych (orly). Ale to wciaga! Szczegolnie puchate - sa nieprzyzwoicie grube i powoli sie zastnawiam czy juz kiedys zarwalo sie jakies gniazdo;)
OdpowiedzUsuńA cóż to, rozmnożyłaś sie?;) Gratulacje!:) Czarek
OdpowiedzUsuńStyx,
OdpowiedzUsuńTo musi byc fascynujące :)
Sama podglądałam bociany tylko przez chwilę, ale jeszcze tam wrócę.
PS
Dlaczego Ty możesz komentować z konta Google, a ja nie? :(
Katrine
Witaj Czarek!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie!!
Ale pomarzyć zawsze można ;)))
Cieszę się, że choć raz do mnie wpadłeś :)
Katrine
Normalnie po napisaniu komentarza klikam na wysli i wtedy pojawia sie mozliwosc, ze moge wyslac z konta z googla. Chyba , ze jestem zalogowana juz wczesniej, to wtedy automatycznie wysyla mi z googla.
OdpowiedzUsuńStyx,
OdpowiedzUsuńJa też tak robiłam przez pół roku.
Od paru dni w momencie kiedy klikam wyślij- wylogowuje mnie.
Wyczyściłam cookies i cache- nie pomogło.
Chyba do nich napiszę.
Miłego dnia :)
Katrine
A wiesz, ze mnie tez kiedys tak robilo w balona. To musi byc ich sprawka, u mnie w "naturalny" sposob pewnego dnia przestalo.
OdpowiedzUsuńMilej nocy:)
Styx,
OdpowiedzUsuńDzięki, może i u mnie samo przestanie :)
Dobranoc :)
Katrine,
OdpowiedzUsuńZ innej paczki. Nie widzę u Ciebie żadnych gier. Nie myślałaś przypadkiem o wzbogacenie blogu np.w popularne ostatnio "rzucanki"( wybraną trefną postać częstuje się tam tortem względnie zleżałym pomidorem - wersja soft)? :)
Diego,
OdpowiedzUsuńNie wiem czy takie gry pasują do moich obrazków? ;)
Ale przecież nic prostszego- załóż bloga i zainstaluj na nim gry- obiecuję, że będę wpadać ;)))
Katrine
Katrine
OdpowiedzUsuńŻartowałem. Blog głównie jest po to, by pogadać,a gry tylko by zakłóciły kontakt i zaśmieciły miejsce. Nie mówiąc o tym, że niektóre mogą właścicielowi bloga zafundować wczesną pobudkę(vide panowie w kamizelkach). Właśnie takie miałem na myśli :) Obiecuję poskramiać nadmierne skojarzenia polityczne
:)
Pozdrawiam
Diego,
OdpowiedzUsuńWiem, że żartowałeś :)
Dobrze, że już nie robię obrazków plitycznych, bo też mogłabym się spodziewać pobudki przez panów w kamizelkach ;)
Ależ skojarzenia polityczne są tu mile widziane :))
Katrine
Skojarzenie polityczne, miłe:
OdpowiedzUsuńZapasy miłosne koalicji, wizyta (o dowolnej porze) nieoczekiwanego pakietu ustaw!
Pomidorek krajowego chowu, umyty porządnie ciepłą wodą z mydłem (20 sekund chyba wystarczy),sparzony, obrany ze skórki, mięciutki.
mleczaj
Pakiet ustaw (wiedzą o tym wszyscy) czy jest czy go nie ma, i jak wygląda...
OdpowiedzUsuńJest wynikiem działań opozycji, wszędzie wtykającej bezceremonialnie swój dziób!
mleczaj
Mleczaju,
OdpowiedzUsuńOczywiście!- ten nieoczekiwany pakiet to na pewno sprawka opozycji!
Albo prezent na Dzień Dziecka ;)))
Katrine
Obraz pary splecionej w miłosnej jakby udręce, księżyca, obraz gości niespodziewanych, nieproszonych budzi we mnie skojarzenia osobiste z lat dawnych...
OdpowiedzUsuńmleczaj
Było to w czasach tak dawnych, że opiniotwórcza prasa nosiła zupełnie inne tytuły...
OdpowiedzUsuńWprowadziłem się właśnie do mieszkania w nowym blokowisku, znajomości z sąsiadami jeszcze żadnych.
Pewnego niespokojnego wieczoru, gdy spać nie dawało czy to kląskanie słowików, czy bezwstydnie wyglądający księżyc, postanowiłem ochłodzić się prysznicem.
Udaję się do łazienki, aż tu słyszę u sąsiadów: walka! Rozpaczliwe krzyki!
Co to?! (myślę)...Napad! Bandyci!
Porywam się (na szczęście jeszcze w slipkach) i ponieważ nie mogę znaleźć szpady górniczej ani pyrlika (pożyczonych od szwagra, trzeba remontować póki ciepłe) - chwytam rurę od odkurzacza i w susach do mieszkania sąsiadów!
Otwarte...
Cóż, mieszkanie podobne mojemu, lustrzane odbicie. Różnice jednak są, bo wówczas tolerancja budowlana dla ścian konstrukcyjnych i działowych to 20 centymetrów. Widać jednak, że architekt się nie wysilił.
Meble...I tu powiedzmy, salon meblowy też się nie wysilił.
Na wersalce siedzi zarumieniona Sąsiadka, Sąsiad w fotelu przegląda Trybunę Ludu.
Z kuchni wygląda Teściowa i patrzy na mnie...
-Nic, nic- powiada.-Nic, nic.
Mówię bardzo do rzeczy, że to "straszny mamy upał", kłaniam się zręcznie w slipkach i wycofuję grzecznie do siebie...
Nie minęło dwa tygodnie, a u sąsiadów straszny rwetes! Błagania o litość! Łomotanie w drzwi wejściowe, jakby czyjąś głową?!
Jestem przygotowany, tylko drżącymi dłońmi wiążę jeszcze krawat, chociaż nienawykłemu duszno...
Przez tą zwłokę, gdy wyglądam przez szparutkę, już Sąsiadka z Dołu Sąsiada z Przeciwka pyta:
-Jak tak można?
A on na to przytomnie, że co kogo obchodzi, co u siebie w domu robi?
Sąsiadka z Dołu przebita ripostą, a może widokiem kalesonów wiązanych na sznurki (Sąsiad otworzył drzwi w kalesonach) wraca do siebie...
Ja też się cofam wspomniawszy, że nie tak dawno sam ukazałem się światu wstanie godnym pożałowania...
Od tego czasu powtarzało się wszystko dość regularnie. Na drugi dzień po takim zajściu Sąsiad z Sąsiadką wychodzili zawsze czule objęci, gruchający...Gołąb i gołębica! Śladów utraty zdrowia nie obserwuje się, przeciwnie!
Że to czasem uległ uszkodzeniu stołek lub taboret, Sąsiad na korytarzu młoteczkiem i gwoździkami gospodarnie zbija...
Po latach Sąsiedzi wyprowadzając się zaprosili mnie na pożegnanie, jako najbliższego sąsiada.
Wspominaliśmy, jak to się sympatycznie, po sąsiedzku żyło...
Już (z przyczyn naturalnych) ku końcowi wizyty Sąsiad spojrzał na mnie uważnie i zaznaczył:
-Spokojny z pana człowiek, jakiś taki mało kontrowersyjny, zgodliwy, przez tyle lat żadnych zatargów!
Ale też miałeś pan swoje dziwne wyskoki!
To na samym początku, ten najazd z rurą do odkurzacza, w gatkach, cóż to też miało znaczyć?!
mleczaj
Lata upłynęły, dziesięciolecia nawet, już któryś z kolei sąsiad tam w zgodzie ze mną mieszka.
OdpowiedzUsuńA ja ustawicznie trwam zamarły od tamtego czasu z kieliszeczkiem wpół drogi...
Z dzwonkiem śledzia nabitym na widelec, niedoniesionym...
Oczywiście trwam tak nie fizycznie, ale tylko wewnętrznie, duchowo.
Bo kiedy tak sobie to wszystko wezmę na rozum, a miarkuję dokładnie, to rzeczywiście.
mleczaj
Mleczaju,
OdpowiedzUsuńToż to cała epopeja!
Z momentami jak z Hitchcocka czy Polańskiego ;)))
Bo grunt to mieszkać z sąsiadami w zgodzie ;)
PS
A gdzie bociany w Twojej opowieści? ;)))
Katrine
Faktycznie, aby historia ta miała ręce i nogi, to oczywiście nie słowiki kląskały, ale bociany klekotały znacząco.
OdpowiedzUsuńCóż, niedopatrzenie...
Z noworodków to mam jeszcze (Święto Dziecka, też pamiętam) pięciodniowe pisklę gołębia wylęgnięte w donicy na balkonie.
Brzydkie jak noc, ogromne kłopoty z podlewaniem balkonowego drzewka...
Ale dumę i tak odczuwam, oczywiście gołąb i gołębica też się przyczynili, ale ja zrobiłem gniazdo!
mleczaj
Wyjaśniam jeszcze, że gniazdo musiałem zrobić sam, bo jak zobaczyłem te dwa patyki złożone w pęczek...
OdpowiedzUsuńAch, te dzisiejsze młode pary, na tak wątłych podstawach rodziny fundować nie można!
mleczaj
Z drugiej strony zwrot "słowiki kląskały" współgra z romantycznym klimatem obrazka, można było użyć pośrednio związanego z bocianami "żaby rechotały", z kolei "bociany klekotały" może jest zbyt obcesowe?
OdpowiedzUsuńmleczaj
Mleczaju,
OdpowiedzUsuńNiech będą i słowiki i bociany i żaby- to będzie dopiero orkiestra ;)))
Gratuluję noworodka-gołąbka i Twojego wkładu w to dzieło ;)))
Tylko go mądrze wychowajcie! ;)
Katrine
Ta gołębica to bardzo ładna...Mały na razie podobny do ojca. Ten zaś nic specjalnego, prawdę mówiąc ladaco.
OdpowiedzUsuńAle obrotny jest: jak trzeba było, to te dwa patyki migiem wytrzasnął!
mleczaj
Mleczaju,
OdpowiedzUsuńPodziel się czasem obserwacjami z Twojego gołębiego gniazda :)
Gołębica piękna, a gołąb obrotny? - I tak właśnie powinno być! ;)
Katrine
wcale nie raz!:)
OdpowiedzUsuńCzarek
Czarek,
OdpowiedzUsuńFajnie, tylko czemu byłeś niewidzialny? ;)))